Kuszetki w PKP. Kiedy to ostatni raz tak podróżowaliście? My mieliśmy
okazję przypomnieć sobie te klimaty dzisiejszej nocy. Nocny pociąg z
Hanoi do Lao Cai na chińskiej granicy, jedzie około 9 godzin. Nasz
przewodnik odprowadził nas bezpiecznie do wagonu, rozdał bilety i
ruszyliśmy w drogę na północ.
Bilety w garści, butelki na stół - można zaczynać podróż do Lao Cai
Udzielił nam się klimat przedziałowej zabawy, próbowaliśmy zaprosić do
niej naszych wietnamskich sąsiadów z przedziałów obok, ale słabo nam z
tym poszło. Wprawdzie wpadła do nas na chwilę fajna wietnamska
dziewczyna z przedziału Grzesia i Lesia, ale szybko nas opuściała. W
ramach rewanżu uczyła potem chłopaków kilku zwrotów po wietnamsku.
I tak nam minęła całonocna podróż - szybko i niewyraźnie:)
Do Lao Cai dojechalismy przed 6 rano i przesiedlismy się do busa, aby
pojechać do Sapy.
Nagrodą okazał się poranek w Sa Pa - pola ryżowe otulone wschodzącym słońcem nie potrzebują więcej komentarza.
Sa Pa to miasto założone przez Francuzów z czasach kolonialnych swoją architekturą przypomina nasz Karpacz.
Dziś dosyć luźny dzień. Przed południem była ładna pogoda i pojechaliśmy na przełęcz na 2000 m.n.p.m. z pięknym widokiem na najwyższą górę Indochin, a następnie wspięliśmy się pod Srebrny wodospad.
Niestety po południu znów pada. Cześć z nas odsypia pociąg, a pozostali dzielnie walczą o kadry w wiosce.
Nabraliśmy też już wszyscy wprawy w jedzeniu pałeczkami i idzie nam to naprawdę dobrze.
fot.Grzegorz Kłeczek
Portfolio uczestników
fot. Iza Sokołowska, Scenka rodzajowa
fot. Iza Sokołowska, Drzewko bonsai
fot. Martyna Grzanka, Prząśniczka
fot.Magda Jeske, Na targu
fot.Magda Jeske, Tradycja i nowoczesność