wtorek, 30 października 2012

poranek w Sa Pa

Kuszetki w PKP. Kiedy to ostatni raz tak podróżowaliście? My mieliśmy okazję przypomnieć sobie te klimaty dzisiejszej nocy. Nocny pociąg z Hanoi do Lao Cai na chińskiej granicy, jedzie około 9 godzin. Nasz przewodnik odprowadził nas bezpiecznie do wagonu, rozdał bilety i ruszyliśmy w drogę na północ.


Bilety w garści, butelki na stół - można zaczynać podróż do Lao Cai

Udzielił nam się klimat przedziałowej zabawy, próbowaliśmy zaprosić do niej naszych wietnamskich sąsiadów z przedziałów obok, ale słabo nam z tym poszło. Wprawdzie wpadła do nas na chwilę fajna wietnamska dziewczyna z przedziału Grzesia i Lesia, ale szybko nas opuściała. W ramach rewanżu uczyła potem chłopaków kilku zwrotów po wietnamsku.

I tak nam minęła całonocna podróż - szybko i niewyraźnie:)

Do Lao Cai dojechalismy przed 6 rano i przesiedlismy się do busa, aby pojechać do Sapy.
Nagrodą okazał się poranek w Sa Pa - pola ryżowe otulone wschodzącym słońcem nie potrzebują więcej komentarza.


Sa Pa to miasto założone przez Francuzów z czasach kolonialnych swoją architekturą przypomina nasz Karpacz.


Dziś dosyć luźny dzień. Przed południem była ładna pogoda i pojechaliśmy na przełęcz na 2000 m.n.p.m. z pięknym widokiem na najwyższą górę Indochin, a następnie wspięliśmy się pod Srebrny wodospad.





Niestety po południu znów pada. Cześć z nas odsypia pociąg, a pozostali dzielnie walczą o kadry w wiosce.
  Nabraliśmy też już wszyscy wprawy w jedzeniu pałeczkami i idzie nam to naprawdę dobrze.



fot.Grzegorz Kłeczek

Portfolio uczestników

 fot. Leszek Jaśkiewicz, Siłacz z Wietnamu


 fot. Iza Sokołowska, Scenka rodzajowa


fot. Iza Sokołowska, Drzewko bonsai


 fot. Martyna Grzanka, Prząśniczka


 fot.Magda Jeske, Na targu



fot.Magda Jeske, Tradycja i nowoczesność

poniedziałek, 29 października 2012

Tajfun - zmiana planów

Dzisiaj musieliśmy zmienić plany bo w prowincji Ninh Binh szaleje tajfun Son Tinh. Zamiast pływać łódkami po jaskiniach odwiedziliśmy jedwabną wioskę Van Phuc i pagody Thay & Tay.

Van Phuc - to niewiarygodne, że z takich maszyn wychodzą te piękne jedwabie na szaliczki i nie tylko :)

 
 fot.Grzegorz Kłeczek


fot. Iza Sokołowska
Pagody


  

A po drodze złowiliśmy coś na obiadek - cała siatka szczurków
 fot.Grzegorz Kłeczek



fot. Leszek Jaśkiewicz

Pogoda już dzisiaj lepsza - czerwone podkoszulki się suszą:)
A my się pakujemy i jedziemy nocnym pociągiem do SaPa - malowniczej wioski w górach na granicy z Chinami.



1000 odwiedzin


Hanoi to ponad 1000 letnie miasto a nasz blog ma już ponad 1000 odwiedzin.
Wyprawa się dopiero zaczyna - będzie jeszcze ciekawiej, odwiedzajcie nas!

dziękujemy:)

niedziela, 28 października 2012

Drużyna w komplecie- zaczynamy wyprawę


Rano leje, przyjechała reszta grupy- Beatka, Magda i Piotr z Mieciem - wykończeni, ale szczęśliwi, że wreszcie wakacje.
I tak oto jesteśmy już wszyscy w komplecie - wyprawa zostaje oficjalnie rozpoczęta!
  


Południe leje, wieczór ...też leje. A do tego dziś wieczorem teatr na wodzie.


  fot. Grzegorz Kłeczek


Zważywszy, że teatr na wodzie, ma swoją genezę w powodzi, pozostajemy w konwencji. Grzegorz zmienia nam nastrój - wszyscy dostajemy czerwone koszulki. Marta dzięki za super prezent - czerwony to tutaj kolor szczęścia. pora coś zjeść. W menu pies, gołąb i żaba. 




 Natomiast na deser spotkanie z Viet Van,znanym wietnamskim fotografem.


 




fot. Leszek Jaśkiewicz

Z powodu tajfunu nasz plan musiał ulec zmianie. Jutro jedziemy do krainy jedwabiu. Tam Coc musi poczekać. 

sobota, 27 października 2012

Drugi dzień w Hanoi- Iwonka z nami!

Iwonka jednak dotarła, ale za to Martyna się dziś zgubiła w Hanoi, ale spoko, spoko udało nam się ją znaleźć. Pierwsza ekipa zatem w komplecie. Przedstawiamy od lewej: Iwonka, Leszek, Martyna, Ewa, Grześ i Iza.



Wstaliśmy wcześnie. Ewa i Iza w nagrodę że zaspały miały dziś tylko 3 minutowe śniadanie! 15 minutowy marsz przed 8 rano wzmógł apetyt ... na nowe wyzwania fotograficzne. Dziś mieliśmy do dyspozycji 3 modelki, 2 miejscowych fotografów do pomocy, oraz 3 panie, które nam asystowały. Powstała naprawdę profi ekipa i świetne możliwości nauki fotografii portretowej. Wzbudziliśmy wielkie zainteresowanie wśród lokalsów. Nie dość, że nasza ekipa liczyła 14 osób to przypadkowi przechodnie podłączali się do naszych urodziwych modelek. A więc "braliśmy " dziewczyny nad jeziorem, w bramie, na drzewie, na moście i paru innych miejscach , w końcu wykończeni zaprosiliśmy naszych gości na lokalny posiłek. Potrawy były na tyle egzotyczne, ze bacznie przyglądaliśmy się serwowanym daniom, popijając piwem, by na koniec otrzymać rachunek liczący bagatela tylko 1,400,000 - a co, jak wakacje to można szaleć! 



Wietnamki były ubrane w narodowe stroje ao dai:





 fot.Grzegorz Kłeczek




 fot.Martyna Grzanka




 

 fot. Iza Sokołowska




fot. Leszek Jaśkiewicz

 

fot. Iwona Zając




fot. Ewa Filipkowska

Thank you Huyen for your kind hospitality!

 

W końcu chwila na krótki odpoczynek, sjesta w hotelu i kolejny wypad do miasta. Pracowity dzień kończyliśmy spacerkiem po okolicznych uliczkach, świetna kawka i.... wpadka! Leszek musiał pożegnać się ze swoimi dwoma telefonami ( nie całkiem dobrowolnie) i nastrój nieco się zmienił. Niestety wszędzie są złodzieje. Dzień kończymy wspólnym omawianiem zdjęć.