Jesteśmy w Hanoi.
To znaczy nie wszyscy jesteśmy... Prócz czteroosobowej ekipy, która ma dolecieć w niedzielę, miała na nas w hotelu czekać Iwonka, która miała dolecieć z Chicago via Tokyo. No i okazało się, że Iwony nie ma!
Pamiętajcie, że na globusie pomiędzy Australią i Amerykami jest taki południk, zwany linią zmiany daty, o którym zapomniał Filias Fog, gdy podróżował w 80 dni dookoła świata... i o południku tym zapomniała również nasza Iwonka.
Kierowca na lotnisku w Hanoi wypatrywał na nią długo, aby ją zawieźć do hotelu, aż zdecydował się do niej zadzwonić i wtedy okazało się, że Iwona jest jeszcze w Chicago, gdzie na lotnisku czeka dopiero na samolot do Tokyo.
Międzynarodowa linia zmiany daty (Wikipedia)
Tym sposobem dziś czekamy na Iwonkę, a sami tymczasem udajemy się na pierwszy posiłek. Grupa jest podzielona, bo część chce spróbować czegoś na ulicy, a część bojąc się reakcji własnego żołądka woli coś bezpieczniejszego w restauracji. Będziemy chyba losować. (GK)
Widok z hotelowego okna:
czas na jedzonko - smacznego!
Ja czekam na info, jak smakuje wąż :)
OdpowiedzUsuńW Indiach pierwsze co zrobilismy po dotarciu na miejsce, to wypicie lokalnego jogurtu -thali. Pozniej pilismy go codziennie, i nikt sie nie pochorowal przez 2 tyg.
OdpowiedzUsuń58 yr old Software Consultant Taddeusz Viollet, hailing from Levis enjoys watching movies like "Legend of Hell House, The" and Letterboxing. Took a trip to Barcelona and drives a Ram Van 3500. Idz do strony internetowej
OdpowiedzUsuń