Jak
dobrze wstać skoro świt. Walenie w drzwi przedziału o 4.30 skutecznie
postawiło nas na nogi. Szybki prysznic w pokojach hotelowych - żeńska część ekipy po raz kolejny udowodniła ze potrafi, w podziale 6:4 i tak
dały radę szybciej niż faceci.
Po
porannej toalecie wyjazd do zatoki Ha Long. Nasz przewodnik starał się
przedstawić nam krótka informacje na temat regionu do którego się
udajemy ale zanim dobrze zaczął wszyscy szybko usnęli.
Po
4 i pól godzinach spędzonych w podróży w końcu docieramy do celu, nasze
zmęczenie rekompensuje pogoda i niezapomniane widoki.
Załoga naszego
prywatnego 'jachtu' rozpieszcza nas na każdym kroku serwując kwitnące
potrawy i przepyszną wietnamska kawę na tarasie.
Nadwyżki kalorii spaliliśmy pokonując 475 stopni na wzgórze wróżek.
Po zejściu opłukaliśmy nogi w morzu chińskim, po czym mała dżonką popłynęliśmy do jaskini w atolu Hang Lu On.
Nadwyżki kalorii spaliliśmy pokonując 475 stopni na wzgórze wróżek.
Po zejściu opłukaliśmy nogi w morzu chińskim, po czym mała dżonką popłynęliśmy do jaskini w atolu Hang Lu On.
Długi
dzień zakończyliśmy warsztatami z budowy fotoreportażu ( Grzesiek nie
ma litości) i projekcja filmu o Edwardzie Wats ' inteligentna nagość'.
Korzystając z ciepłej gwiaździstej nocy, cześć grupy zdecydowała się spać na dachu statku pod gołym niebem.
Nad ranem obudziły nas nieśmiałe promyki słońca i krzątanina załogi. Wietnamska Kawa jak zwykle smakowała wybornie.
Kolejnym
punktem programu który zaplanował dla nas Tom było zwiedzanie surprise
cave... Rozmiar jaskini wszystkich zaskoczył - a rozmiar ma znaczenie!
W
drodze powrotnej zostaliśmy miłe zaskoczeni. Okazało się ze nasz blog
jest popularny, Para polskich turystów rozpoznała nas! okazało się ze
śledzą naszego bloga:) pozdrowienia dla Asi i Pawła.
Tym
miłym akcentem opuszczamy zatokę, ale na wybrzeżu sprawdzamy na
lokalnym targu co rano udało złowić się rybakom. Zaopatrujemy się również w dziwne egzotyczne owoce. Kontynuując poznawanie wietnamskich smaków do duriana i dragon fruit dołącza rambutan, oko smoka( dragon
eye) mango- pycha.
Krótka
wizyta w muzeum kawy jako ze Wietnam jest drugim co do wielkości
eksporterem kawy na świecie. zaopatrzeni w kawa od zwierzątka , nie
pamiętamy nazwy tej wiewiórki rzucamy się na perły. Po szkoleniu jak
rozpoznać prawdziwa perłę robimy zakupy już jako eksperci
Nawet
faceci intensywnie wklepywali przeciwzmarszczkowy krem z pereł;) zerkając co chwila w lustro czy już działa . Odmłodzeni o 10 lat
wyruszamy posmakować tutejszego afrodyzjaku- wężowa kolacja. Mimo
lekkich oporów Tomka decyzja o wyjeździe została przegłosowana.
Demokracja.
Wąż, była to kobra, okazał się całkiem smaczny. Dobrze smakuje skóra, jako chipsy oraz przepyszne były sajgonki z mięsa kobry.
Jutro wioska ceramiczna Bat Trang.
Na pierwszy rzut oka widać, że to falluso-podobna skała ;) Mniemam, iż przykuł oko zwłaszcza żeńskiej części Waszej drużyny... Świetny reportaż! Pozdrawiam i życzę dobrych kadrów i jeszcze większej masy inspiracji! A.W.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiamy i zyczymy dobrej pogody ;) - Asia i Pawel
OdpowiedzUsuń